Pierdole.. pierdole to.
Agnieszka nie żyje.Zaczadziła się w łazience.. Nuśka do mnie zadzwoniła o 9:45.. nie wierzyłam jej.. dalej w to nie wierzę.. No bo kuźwa... Agnieszka.. serio? Dopiero widziałyśmy się w piątek po występie, śmiałyśmy się, byłyśmy na lodowisku na 18, później we frazesie, pierwszy raz w tym roku pizgało śniegiem w Tarnowie dzięki Ksaweremu, umówiłyśmy się już na całe ferie, tyle planów, jeszcze wczoraj z nią pisałam a teraz? A teraz... ? A CO TERAZ!? Nie nie wymyśliłam tego na potrzebę jakiejś dramaturgii w tym blogowym pamiętniku. Nie wierzysz? Proszę bardzo sprawdź w google pt. "zaczadzenie 15 latki 8 grudzień". NA CAŁE PIEPRZONE MIASTO PADŁO AKURAT NA NIĄ! CZY JA JESTEM, AŻ TAK PECHOWA? aż tak... ? Jutro jedziemy do Prokocimia na przedstawienie.. nie wiem jak ja sobie dam z tym wszystkim rade.. Nieżyjąca przyjaciółka i widok umierających dzieci a do tego musisz być cały czas uśmiechnięta i nie dać niczego po sobie poznać co się stało, nikt się nie może domyślić.. Chyba, że już całkiem nie wytrzymasz i powiesz to wszystkim bo będzie Cię rozpieprzało od środka i nie będziesz miała sił aby z tym walczyć.. Świetnie się zapowiada co nie? Miał do mnie dzwonić jej brat.. wciąż czekam.. może zadzwoni jutro.. oby. PIEPRZONY PIECYK GAZOWY. PIEPRZONY PRZYPADEK. PIEPRZONA WANNA. PIEPRZONA NIESPRAWIEDLIWOŚĆ. Nie mam już sił... Znowu będę miała załamanie.. znowu... I ja chce zostać psychologiem haha śmieszna i żałosna zarazem jestem. Chyba będę musiała skorzystać z pomocy pedagog bo sobie sama nie poradzę.. Nie tym razem.. We wtorek jak ją spotkam po testach i nie będzie pogrzebu to z nią porozmawiam. Nie mam już siły..
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz